Listy
List VII (22/10/90 - 24/10/90)
Czesc, to znowu ja :)
Juz sie nie moge doczekac kiedy nie bede sie mogla opedzic od
Twoich listow. Mam nadzieje, ze nastapi to szybciej niz sie spodziewam
i mile mnie zaskoczy. A propos rozmowy z Toba, to musze przyznac,
ze troche bo troche ale sie rozgadales od czasu kiedy to bedac
w Polsce usilowalam rozmawiac z Toba dluzej niz stosowne 5 min.
To chyba dobrze. Teraz czas najwyzszy abys sie i takze rozpisal.
Mnie naprawde interesuje wszystko co dzzieje sie w Polsce i co
dotyczy Ciebie ale nie tylko. Wiesz chyba kogo lubie z naszych
wspolnych znajomych bo lubimy te same osoby, wiec o nich tez mozesz
cos wspominac. Gdy czytam listy z Polski to tak jakby jedna noga
jestem tam.
Kiedy skonczylam z Toba rozmawiac, byla u mnie godzina 7:40 a
jak sprawdzilam na rozkladzie, pociag do Rye mialam o 8:10, wiec
mimo ciezkiego plecaka i obtartej nogi (-->nowe buty) dowloklam
sie jakos do Subway'u i cudem przed samym odjazdem pociagu znalazlam
sie na Grand Centerl. Siedzac w pociagu, usilowalam sobie przypomniec
o czym wlasciwie rozmawialismy, co mi ciekawego powiedziales i
jak zwykle nie moglam sobie zbyt wiele przypomniec.
Rozmowa z kims z Polski, jest zawsze dla mnie pewnego rodzaju
przezyciem i dlatego potem z tego wszystkiego nic nie pamietam,
ale jak zwykle, rowniez bylam w takim jakims radosnym nastroju
i jeszcze jestem zreszta. Wiec ha ha ha chce mi sie smiac i cieszyc
bo milo bylo uslyszec Twoj glos po tylu miesiacach.
W te dni gdy dzwonie do Polski, albo kiedy chodze sobie po sklepach
i wydaje pieniadze, to czuje sie tak troche jak w Polsce, po prostu
normalnie i beztrosko, ciesze sie zyciem, bo jak powiedzial jeden
prazylijczyk tu sie ciezko pracuje i wyrzeka sie wszystkiego a
w swoim kraju, nie wazne jak biedny on jest, czlowiek cieszy sie
zyciem. Mial racje.
Teraz troche o tym co nowego u mnie.
Nic.
Od momentu kiedy robilam ostatnie dopiski nic sie nie wydarzylo
tzn.... nie, teraz sobie przypomnialam, ze cos sie wydarzylo co
przez caly dzien trzymalo mnie w strachu, obawie i niepewnosci
co ze mna bedzie. Otoz, pewnego dnia, jak zwykle sprzatajac cisze
ma przerwal mi .........policjant. Bylam wtedy sama i dzwonek
do drzwi troche mnie zaskoczyl bo nikt nie zapowiadal wizyty o
tej porze. Policjant, przystojny zreszta, wylegitymowal mnie,
zadal mi kilka rutynowych pytan typu kto?, dlaczego? i po co?,
a nastepnie oswiadczyl, ze to wszystko dlatego, ze musialam wlaczyc,
byc moze przez przypadek, alarm. Zaprzeczylam, ze nie przyciskalam
nic a poza tym pewnie bym cos slyszala na co on wyprowadzil mnie
z bledu mowiac, ze wlasciciele tego domu maja tu kilka takich
guzikow po przycisnieciu ktorych ty nic nie slyszysz a u nich
komputery notuja, ze ktos tu a tu wzywa pomocy.
Widzac moja lekko przerazona mine, pocieszyl mnie, ze wlasciciele
tego domu sa bogaci i stac ich na zaplacenie rachunku za nieuzasadnione
wezwanie. Gdy Cannold's wrocili, z pokorna mina oswiadczylam im
co sie stalo a Gail na to, ze gdy Spencer byl maly to bardzo czesto
przyciskal te guziki wiec nic sie nie stalo. Kamien z serca mi
spadl ale mowie Ci naprawde mialam stracha bo jakos wszystko co
zle mi sie przytrafia.
Troche przed tym np. zatrzasnely mi sie drzwi do domu gdy schodzilam
do basment po wode (taka specjalna, filtrowana) i gdy oni wrocili
okazalo sie, ze nie maja kluczy i nie mam jak sie dostac do domu.
Cale szczescie, ze sasiad mial zapasowe klucze do ich domu. Wtedy
to Scott byl naprawde wkurzony.
Przy okazji, przysylam pare zdjec i kawalek mapy a takze troche
nedzny szkic mojego pokoju. Mimo iz ten pokoik jest w miare sympatyczny
to bardzo tesknie do moich scian w kolka i do moich mebli no i
do wszystkiego. Pytales czy wytrzymam tu przez rok. Bedzie mi
naprawde ciezko ale musze, tak sobie postanowilam. Mam tylko nadzieje,
ze Twoje i innych listy uprzyjemnia mi czas. Jestem Rak, a Raki,
jak moze wiesz, kochaja cieplo domowego ogniska i mimo troche
wariackiej i ciekawej wszystkiego (takze nowego swiata) natury,
nie czuja sie dobrze poza domem.
Jest juz 10:00 wiec chyba pojde spac a reszte dopisze moze jutro
jesli znajde chwile czasu.
Chwile czasu znalazlam, a w miedzyczasie przypomnialo mi sie,
ze mowiles przez telefon, iz nie bywasz na imprezach klasowych
bo bywales tylko na moich. Ale zastanow sie tak powaznie, ze to
nie ma sensu. Gdybys powiedzial, ze nie bywasz na imprezach bo
mnie nie ma to co innego :) a tak to przeciez bywaja Ci sami ludzie.
Teraz napisze ci fragment listu jaki napisal do mnie moj penfriend
z Angli .......... No i jak? Fajne rzeczy pisze. Jesli chodzi
o AIDS to jadac tu bardzo sie obawialam, ze wirus jak kalorie
:) lata w powietrzu ale nie, i nawet mnie zdziwilo, ze ludzie
tacy jak Ci u ktorych ja pracuje, przyjmuja osoby do opieki nad
dziecmi (czesto nawet niemowlakami) bez sprawdzania danej osoby.
Nie sprawdzaja nie tylko czy dana osoba nie jest chora na cos,
ale czesto nawet tez nie sprawdzaja tozsamosci jako tako. Moi
pracodawcy nie spytali mnie o nic. Nawet o wiek nie. Jedyne co
wiedzieli o mnie to ze mam na imie Agata i, ze jestem z Polski.
Niesamowite....... dzisiaj dostalam trzy listy od moich kilku
wiernych przyjaciol (od Szopci, Adasia i Anny L.)
Z listow dowiedzialam sie miedzy innymi, ze byla impreza u Furiata,
bardzo fajna zreszta, na ktorej bylo malo ludzi ale byl Dziki
z Ania Undrych. Poza tym ponoc Aska Suska wygladala bombowo i
pracuje w Ambasadzie Nigerii i zarabia wiecej niz Szopci mama
a mniej wiecej tyle co ja na tydzien tutaj.
Ale ja mnostwo wydaje na podroze do Garfield gdzie pozostalo jeszcze
paru znajomych i na TELEFONY!!!!
Chyba przezuce sie calkowicie z dzwonienia z prywatnych telefonow
na takie nielegalne, i ryzykujac zycie, bede dzwonila do Ciebie
i oszczedzala pieniadze.
Wiesz, powiniennes sie troche pospieszyc z pisaniem listow bo
jak wynika z mojej ewidencji, to Ania SZ. przescignie Cie niedlugo
jesli chodzi o ilosc listow ode mnie. W dniu dzisiejszym (23/10)
Ania ma 2 kartki pocztowe i 6 listow na koncie + jedna rozmowe
telefoniczna (20 min) a Ty rowniez 6 listow, 3 kartki i dwie rozmowy
telefoniczne ale jutro wysylam do Szopci 7my list.
Ponadto, Beata dostala ode mnie 2 kartki i 5 listow (szosty zaczelam
pisac) i 2 razy z nia rozmawialam. Jestes ciagle na pierwszym
miejscu dzieki temu ostatniemu, poltoragodzinnemu telefonowi,
ale niewiele brakuje. Rodzicow nie biore pod uwage bo Ci oczywiscie
bija Cie na 5 glow (10 listow, 6 telefonow, 2 kartki).
Hmmmmm, nie biore pod uwage ilosci zapisanych kartek bo wtedy
nikt by Ciebie nie pobil.
Mysle, ze to juz jedna z ostatnich kartek w tym liscie jesli nie
ostatnia bo cos za gruby ten list zaczyna sie robic. Wiesz, nie
smiej sie ale jestes moim pamietnikiem bo juz od dawna nie pisze
w moim pamietniku (tym prawdziwym). Wszystko pisze do Ciebie a
potem mi sie nie chce tego samego pisac drugi raz. Wiec zbieraj
te listy a potem ja sobie je przepisze i bede wiedziala co dzialo
sie tu w stanach i jak sie czulam. (dopisek: zaczelam robic kopie
od poczatku bo nie wierzylam, ze je zachowa)
Czy wszystkie listy pokazujesz Pawlowi? Pisz mi prawde :) A czasami
klamiesz i ja to wiem, no moze nie klamiesz ale nie mowisz prawdy.
Dlaczego np nie powiesz szczerze, ze w tym czasie gdy byla ta
sprawa z chustka to byle na mnie zly? Obiad to tylko wymowka.
A wiesz, ze dla mnie ta chustka to byl tylko pretekst bo chcialam
wiedziec co sie z Toba dzieje.
Do innych moglam zadzwonic bez obawy, ze zostane zbyta jakims
slowkiem, ze nie bede miala ochoty dzwonic drugi raz. Przeciez
wszyscy razem spedzilismy 4 lata i to normalne, ze niektorzy chca
wiedziec co sie u kogo dzieje i czasem dzwonia. Do tych niektorych
wlasnie naleze ja. A Ty jestes strasznie humorzasty i jak Ci cos
odbije to ani podejsc do Ciebie.
Jak tak kazdego dnia bede cos dopisywac to chyba nigdy nie skoncze
tego listu i bede musiala go rozlozyc na wiecej niz dwie koperty.
Ale obiecaj mi, ze jak Ci sie znudzi latac po moje listy na poczte
a potem wytezac wzrok i czytac je od poczatku do konca, to mi
napiszesz. Wszystkie uwagi na temat moich listow przyjme z odwaga
i spokojem a takze dostosuje sie do zyczen :).
Przez telefon wyjasnialam Ci juz nieco roznice miedzy Subway a
pociagami Metro North. Otoz Subway'em mozesz dojechac wszedzie
na tereniie NYC. W Subway zamiast normalnych biletow uzywa sie
tokenow, czyli zetonow, ktore pozwalaja wejsc na teren Subway
przez takie przegrodki, a jak juz sie znajdziesz za tymi przegrodkami,
to bez kolejnych oplat mozesz sie przesiadac w dowolne pociagi
i jezdzic po calym NYC. Jesli wyjdziesz natomiast to musisz z
powrotem placic.
Metro North natomiast (tylko takie na razie znam), jak sama nazwa
wskazuje, jezdzi na polnoc stanu Nowy Jork. Jest to rzeczywiscie
cos w rodzaju naszej kolejki WKD, bilety kupuje sie w kasie na
dworcu i u konduktora kasuje.
Z pociagow to znam Amtrak, ktore jezdza na dluzsze trasy a z Autobusow
to lokalny NJ Transit, ktorym jezdze do Garfield albo do Connecticut
(New Britain).
I to tyle co wiem na temat transportu.
Ta kartka jest juz na pewno ostatnia, ktora wloze do tego listu
wiec szkoda, ze nie wiem o czym chcialbys, zebym Ci pisala bo
na to poswiecilabym resztke miejsca. Napisz mi wiec w swoim liscie
co Ciebie interesuje i o czym chcialbys abym pisala.
Dowcipow zadnych nie znam to nie napisze, chyba, ze te ktore w
kazdym liscie opowiada mi Anna Sz. lub Adam ale mysle, ze masz
dosc smiechu przy czytaniu moich listow :)
Pamietam, ze gdy Rafal byl tutaj to tesknilam za nim troche, czasami
bardziej, czasami mniej ale bywalo i tak, ze zapominalam, ze kiedys
wyjechal i w koncu wroci. Mialam wrazenie, jakby tam (czyli tu)
byl zawsze. Oczywiscie bardzo cieszyly mnie jego telefony i listy
i latalam na poczte z niecierpliwoscia ale mialam tyle spraw na
glowie i czesto swietnie sie bawilam, ze ni e bylo mi go bardzo
brak.
On, tez jak mowil, tesknil tylko na poczatku a potem przyzwyczail
sie na tyle ze moglby tu zostac dluzej. Ja inaczej to przezywam.
Jestem tu juz 4 miesiace i ni emoge sie przyzwyczaic tzn, przyzwyczailam
siie ale nie moge zapomniec niczego co wydazylo sie w Polsce i
wszystkko mi sie z czyms kojarzy. Czesto chodzac po NY i ogladajac
wystawy, mysle sobie, ze to np podobaloby sie mojej mamie, a to
przydaloby sie na naszej dzialce.... Smieszne ale nigdy nie pomyslalabym
tak jak Rafal o pozostaniu tu na dluzej. (dopisek: smieszne? hmmmm
z perspektywy 11 lat to smieszne jest to co tutaj pisalam)
Tak wiec nie placz za bardzo i nie zapomnij o mnie bo wracam na
pewno przed 3 czerwca i juz sie zastanawiam kogo zaprosic na impreze
ale chyba nie moge zapomniec o nikim, mimo iz jest kilka osob
o ktorych bym chciala. (o Tomku K. nie wspomne)
Mam nadzieje, ze ten osobnik w nawiasie, sam sobie przypomnie,
ze mnie nie lubi i nie przyjdzie.
To tyle...... reszta moze a moze nie w innej kopercie.
Bye