Czesc samcze z grupy czlekoksztaltnych niepodobny do czlowieka
bo bezduszny.
Dzisiaj jest 13 sierpnia i od tego dnia zaczynam pisac list do
Ciebie i bede go pisac do mementu dostania listu od Ciebie. Bedzie
to wiec prawdopodobnie najdluzej pisany list na swiecie (co wcale
nie oznacza, ze najdluzszy).
Dzis juz 19sty sierpnia pozno w nocy a moze wlasciwie nad ranem
20stego sierpnia wiec napisze jak sie wyspie, co sie wydarzylo.
Ok. Wyspalam sie i moge pisac. Wczoraj bylismy wszyscy razem w
Six Flags Great Adventure (pisze wszyscy bo bylo nas masa ludzi,
ostatnio poznalam kilka osob, ktore sa tu od mniej wiecej 3 lat).
Great Adventure to takie Wesole Miasteczko w NJ o powierzchni
1700 akrow w tym 350 akrow to Safari. Safari nie zdazylismy jednak
zobczyc. Nie bede sie rozdrabniac i napisze Ci tylko o tym czego
wszyscy sie boja a mianowicie o American Scream Machine i Shock
Wave. Postanowilismy oczywiscie, ze zailczymy obie te atrakcje,
ale juz w kolejce do pierwszej (American Scream Machine) wszyscy
oprocz mnie zaczeli trzesc portkami. Rafal ciagle tylko powtarzal,
ze ja jestem crazy, ze nie boje sie bo jest to najdluzsza, najwyzsza
i najszybsza chyba kolejka na swiecie. Wagoniki pokonuja 7 petli,
rozne spadki (najwyzszy 155 stop) z predkoscia okolo 60mph. Chcialam
usiasc w pierwszym wagoniku bo wtedy jest najwieksze wrazenie
ale oni, Ci wszyscy, ktorzy nie zrezygnowali tylko dzieki moim
namowom, nie chcieli nawet o tym slyszec. Gdy juz pokonalismy
ten tor, ja chcialam isc na Shock Wave co jest chyba nieco straszniejsze,
bo podobny tor pokonuje sie na stojaco. Uslyszalam oczywiscie
stanowcze NIE i "you are crazy". Potem gdy im oswiadczylam,
ze w takim razie ide sama, nie chcieli mi wierzyc. Poszlam.....
ale ku mojej rozpaczy okazalo sie, ze Shock Wave jest nieczynna
bo sie zachmurzylo i byc moze bedzie padac. Bylam zawiedziona.
No i to tyle. W przyszlym tygodniu czeka mnie rozmowa z moja byla
pracodawczynia (juz prawie byla) bo znalazlam sobie inna, lepiej
platna prace i z tamtej musze zrezygnowac a bardzo mnie oni lubia.
Uff zalatwilam juz sprawe z praca i bylam na ostatecznym interview
w nowej pracy, tak wiec od Poniedzialku zaczynam nowe "zycie"
w Rye.
Jest juz poniedzialek i jestem w nowej pracy, ktora polega na
opiece nad 3 letnia dziewczynak, Julie, i 6cio letnim chlopcem,
Spencer, oraz na utrzymaniu domu w czystosci co nie jest bardzo
trudne bo dom jest czysty ale jednoczesnie zajmuje to troche czasu
bo jest on rowniez duzy. Dom jest piekny, pieknie usytuowany nad
samym oceanem prawie, tzn nad zatoka Long Island Sound, z basenem,
i z cala przednia sciana ze szkla. Slowem jest bardzo ladny.
Teraz troche wstecz. Ostatniej soboty wybralismy sie (wreszcie,
nareszcie) nad Niagare. Zajelo nam to sporo czasu bo mniej wiecej
8 h ale jakby nie bylo jest to okolo 700 km w jedna strone. Widzielismy
Niagare noca i za dnia, ja przeszlam tez na strone kanadyjska
(bo tylko ja mialam jeszcze wize), lecialam po raz pierwszy helikopterem,
spalismy w motelu i w ogole bylo fajnie :) ale nie bede sie rozpisywac
i tylko napisz, ze ... to ogromna ilosc wody ...
ALMOST 75000 GAL. OF WATER FLOWS OVER THESE FALLS EVERY SECOND
DURING THE DAY IN SUMMER.
Nie chce mi sei nic robic, cale szczescie, ze jutro wstaje dopiero
o 8 a nie jak zwykle o 7:15 to jednak cale 45 min snu.
Dzisiaj sprzatajac, policzylam ile jest w calym domu telefonow
i otoz: jeden u mnie, 3 w kuchni, jeden w patio, jeden w playroom,
jeden u Spencer'a, dwa w sypialni Cannold'ow, jeden w ich lazience,
jeden w silowni... to razem 11 + 2 cordless.
Te przewodowe sa bardzo uzyteczne i maja wiele funkcji.
po pierwsze: jest 6 lini na ktorych mozesz rozmawiac
po drugie: jest przycisk "hold" ze jestes ciagle na
lini ale Ciebie nikt nie slyszy i Ty mozesz polozyc sluchawke
i odebrac gdzie indziej.
po trzecie: po przycisnieciu "hold" a potem MCI i odpowiedniego
numeru laczysz sie z wybranym miejscem w domu i mozesz dana osobe
w tym pokoju poinformowac o telefonie albo czymkolwiek bo cie
slyszy w glosniku.
po czwarte: ma wiele numerow do zapamietania
po piate: maja jeszcze wiele innych funkcji, ktorych ja jeszcze
nie rozgryzlam :)
Jest juz pozno wiec koncze na dzisiaj, musze zreszta sie skracac
bo moze przyjdzie mi pisac ten list przez wiele miesiecy.
11 wrzesnia - tyle dni juz uplynelo, Rafal dawno w Polsce, zdazylam
juz nawet do neigo zadzwonic a ciagle, jak do tej pory, nie mam
zadnej wiadomosci od Ciebie. A wiedz, ze gdy ostatniej niedzieli
bylam w New York to widzialam ta kurkte, M-65, co prawda droga
byla i nowe a nie stare jak chciales ale widzialam. Tylko, ze
szczerze mowiac to wcale mi sie one nie podobaja. Myslalam, ze
sa inne a moze to Ty sie pomyliles i moze to nie ten symbol ale
nie wazne bo i tak Ci jej nie kupie skoro nie wracam (przynajmniej
na razie).
Dzisiaj, 12 wrzesnia, poznalam takiego chlopaka z Polski, tez
Robert zreszta, ktory pracuje dla rodzicow Scotta (to facet u
ktorego ja pracuje) i opowiadal mi o swojej pracy. Mieszka w dwupokojowym,
ladnym mieszkaniu na Manhattanie, za ktore nie placi ani grosza
(placa rodzice Scotta), pracuje 8 h dziennie i zarabia na czysto
$400. Co robi Robi?. To co w domu i ogrodku jest do zrobienia
a czego Lidka, dziewczyna, ktora tam pracuje w charakterze houskeeper,
zrobic nie moze lub nie chce. Z tego co mowil to wcale sie nie
przemecza a poza tym duzo zwiedza bo czasami wozi ich jako szofer
gdzie chca. Ogolnie jest zadowolony i jak na razie nie zamierza
wracac do Polski.
Sniles mi sie dzisiaj (14.09) ale gosciles w moim snie na smieszne
pare minut. Byla impreza i byli wszyscy, ktorzy zawsze bywali,
tj. Adas z Szopcia (ciagle razem), Furiat, Dziki, Baczek, Rakowski,
Michal, Darek, Anka L. ( i byla nacpana wiec wywalilismy ja za
drzwi a ona tam usiadla na wycieraczce i plakala) Pawcio tez byl
i ciagle opowiadal o Druhnie i juz nie pamietam kto jeszcze a
Ty przyszedles, powiedziales "czesc", rozejrzales sie,
znowu powiedziales "czesc" i wyszedles. Jak zwykle zreszta
a my jak zwykle swietnie sie bawilismy i tak dlugo spalam, ze
zaspalam.
No i sen-snem a rzeczywistosc-rzeczywistoscia i jak sie dwa dni
temu dowiedzialam, Szopcia i Adas nie sa juz niestety razem. Szkoda.
Gdy tak sobie z Szopcia rozmawialam, to czulam sie jakbym byla
u siebie na Bemowie i w kazdej chwili mogla pojechac i ja zobaczyc,
ale niestety. Nie moglam sobie tez pozwolic na zadzwonienie do
jeszcze kilku osob bo by mnie to za drogo wynioslo. Zadzwonilam
wiec jeszcze tylko do Baczka ale niestety jej nie bylo.
Dzisiaj natomiast jestem w pracy a obok nas w domu sasiada kreca
film i gra ten aktor ..... hmmm...... o juz wiem..... Christopher
Walken. I tak sobie troche patrzylam ale w koncu mi sie znudzilo
hihi.
Acha, przypomnialo mi sie ze gdy tydzien temu jechalam w sobote
do tej mojej ciotki w Connecticut, widzialam w Nowym Jorku caly
korowod tych takich .... nie wiem jak sie na nich mowi, co jezdza
na Harley'ach. Byl to fajny widok bo jechalo ich tysiace i nie
bylo widac ani poczatku ani konca.
Do tej pory widzialam cos takiego tylko na filmach i zawsze marzylam
o tym aby moc zobaczyc ich w takiej olbrzymiej liczbie no i marzenie
sie spelnilo. Nie bylo to jednak takie trudne, gorzej z innymi
marzeniami, ktorych spelnienie nie zalezy tylko i wylacznie od
przypadku ale i od dobrej woli niektorych osob.
Dostalam kartke z Londynu od Pawla. Przyszla ona co prawda do
Polski ale przyjechala tutaj dziewczyna Tomka (o ktorym chyba
wspominalam w pierwszym liscie) i rodzice dali jej ta kartke wiec
ja mam tutaj. Bardzo mnie to zdziwilo bo nie pamietam aby Pawel
cos wspominal o tym, ze chce spedzic wakacje w G.B. ale ucieszylo
mnie to i rozsmieszyl mnie fakt, ze pracuje jako kucharz. Chcialabym
zadzwonic kiedys do Pawla bo swietnie nam sie razem rozmawia przez
telefon ale jeszcze go pewnie nie ma w Polsce. Potem moze imprezowac,
albo byc nieprzytomny po imprezie choc to do Pawla niepodobne
ale ludzie sie zmieniaja. Taka Marzena np. cicha, spokojna, delikatna
a wyjechala do Wloch tanczyc w nocnych klubach. Napisala mi kartke,
ze na razie powodzi jej sie dobrze ale ja sie o nia martwie bo
nie wiadomo co z takich nocnych klubow moze wyniknac.
Chyba nie pisalam ci o takich smiesznych "patentach",
ktore tutaj sa, np. odkurzacz w scianie, wrzatek w kranie czy
smietnik w zlewie. Tak to prawda. Moje odkurzanie polega na tym,
ze chodze z dluga rura odkurzaczowa po calym domu, wkladam koncowke
w specjalny otwor w scianie i juz, odkurzam, a pracuje przy tym
tak cicho, ze gdy pierwszy raz zabralam sie za odkurzanie to myslalam,
ze nie dziala.
Wrzatek w kranie chyba nie potrzebuje wyjasnienia. Kiedys, kiedy
jeszcze pracowalam z Iza, ktora wrocila juz do Polski, ktora byla
ze mna przez tydzien aby mi wszystko pokazac, byla taka sytuacja.
Siedzialysmy sobie wieczoremi ogladalysmy telewizje, gdy Iza powiedziala,
ze idzie sobie zrobic herbate, po czym wstala, podeszla do zlewu,
nalala kubek wody, wrzucila torebke herbaty i usiadla z powrotem
przed telewizorem. Bylam zdziwiona a Iza zaczela sie smiac i tak
oto dowiedzialam sie o wrzatku w kranie.
Innego z kolei dnia, Iza obierala jablko dla Spencer'a i wszystkie
obierki wrzucala do zlewu a one wpadaly przez taki specjalny otwor
do srodka. Potem odkrecila wode, przycisnela guzik i specjalne
urzadzenie w srodku (pewnie jakies nozyki) cielo wszystko na kawaleczki
i ... nie wiem co dalej. To tyle z ciekawostek "przyrodniczych".
Dzisiaj jest 1/10 i jestem bardzo szczesliwa, choc wiem, ze za
pare tygodni gdy przyjdzie rachunek telefoniczny to mina mi zrzednie.
Rozmawialam dzis z Beata a potem z Pawlem. Z Beata rozmawialam
okolo 40 min ale z Pawlem tylko 15 min. Wcale nie mialam tak dlugo
rozmawiac, z Beata konczylam rozmowe juz po 20 minutach ale mi
sie nie udalo a z Pawlem mialam rozmawiac zaledwie 5 minutek.
Wiesz, ja sobie swietnie zdaje sprawe, ze Tobie sie nie chce pisac
listow i rozumiem, ze byc moze jest Ci trudno bo nie musiales
tego robic wczesniej (teraz tez oczywiscie nie musisz :) ale postaw
sie w mojej sytuacji. Jestem tu praktycznie juz w tej chwili sama.
Gdyby to byla Polska, nie przeszkadzaloby mi to ale tu wszystko
jest jeszcze obce a wiec i troche przerazajace. Dlatego wlasnie
prosze wszystkich aby do mnie pisali i sama pisze mnostwo listow.
Napisalam juz 36 listow i 31 kartek, i jedynie Marzena dostala
wiecej listwo niz Ty.
Czasami ludzie nie pisza listow bo mysla, ze nie umieja i jak
zabieraja sie to nic nie moga wymyslec. Jezeli tak jest z Toba
to da sie to naprawic :). Ja tez kiedys nie lubilam pisac listow
ale potem kiedy Slawek wyjechal do Bagdadu i pszysylal mi ogromnie
dlugie, piekne i ciekawe listy, to nauczylam sie i polubilam tez
pisac.
Wystarczy tylko uwierzyc, ze w liscie mozna mowic o wszystkim
i nie tylko opisywac sucho wydarzenia ale i je komentowac a przede
wszystkim odpowiadac na otrzymane listy wiec pisac i o tym co
pomyslales gdy np czytales o tym czy o tamtym. To naprawde nie
jest takie trudne. Trzeba jednak chciec i musi komus na tym zalezec
(na temat "chcenia" i "zalezenia" rozmawialismy
zreszta przez telefon gdy jeszcze bylam w Warszawie).
No i na tym powinnam juz konczyc ale zostalo mi jeszcze troche
miejsca a poza tym to Ty nie napisales ani slowa. Reszte miejsca
zostawie wiec na P.S.y
In Spite of Everything
Pozdrawiam goraco
Agata
i nie "Be Cool" ale "Be yourself no matter what"
P.S.1 Wiesz co? Niektorych spraw z tego listu nie bierz za bardzo
na serio. Sama teraz nie wiem po co je pisalam ale chyba bylam
pijana. Wszystko chyba dlatego, ze jest mi smutno tak samej i
za duzo bylo imprez przed wyjazdem do ktorych sie przywiazalam.
P.S.2 Widzialam samochod sportowy taki jaki chciales. W sam raz
dla Ciebie a i cena w sam raz dla mnie :) jedyne $750,000.
P.S.3 Jak tam wakacje? Jesli wydarzylo sie cos ciekawego to napisz
koniecznie, ze szczegolami.
P.S.4 Dzisiaj, tj. 8/10/90 wydalam $296.40. W Polsce (prawie 3
mln zl w ciagu jednego dnia) nawet nie marzylam o wydaniu takiej
sumy a kupilam tylko kurtke, spodnie, buty, pare podkoszulek no
i moze ze 2 pary skarpetek. Ale poprawilam sobie humor. ;)
P.S.5 13/10/90 to juz dwa miesiace.
P.S.6 Zapisalam sie do Columbia Club i kupie sobie pare plytek.
Na razie dostalam Jethro Tull - Aqualung, GN'R - Appetite for
destruction, The Cult - Sonic Temple, Fine Young Canibals - The
Raw and the Cooked.
P.S.7 Nareszcie cos sie ruszylo jesli chodzi o listy.
W poniedzialek - rodzice, Szopcia, Richard.
We wtorek - dwie koleznaki.
We czwartek tj. dzisiaj - Kasia Kijo i kolezanka z kursu
W piatek, ten przez poniedzialkiem :) - od Adama
Jest 22/10, godzina 9:20, jestem juz w domu i pisze te slowa po
rozmowie z Toba a reszte juz naisze w nastepnym liscie, tzn w
dalszym ciagu tego ale w nastepnej kopercie :)