Kolejne wiesci z ameryki ale nieco w innej formie (dopisek: nie
wiem co tym razem wycudowalam, ale moje listy nigdy nie byly takie
same, albo pisalam na kartce zwinietej w harmonijke, albo wymyslalam
cos innego smiesznego). Czas ucieka a ja jestem ciagle biedna jak
mysz koscielna i jak tak dalej pojdzie to bede musiala stac z kubkiem
pod kosciolem. To, ze przyjechalam do brata pomoglo mi niewiele.
Rozlicza sie ze mna z kazdego wydanego $ na biezaco a jeszcze mam
mu oddac za bilet $500 (przynajmniej chcialabym) i za mieszkanie
$400. Tak wiec nie jest rozowo jak widzisz.
Wyjechalam beztrosko zostawiajac zazdroszczacych mi przyjaciol a
wroce zadluzona i nikt nie bedzie mi zazdroscil ale nie zalezy mi
na tym bo zazdrosc to bardzo niezdrowe uczucie.
U mnie w szkole, jak mi doniosla Marzena, jest wszystko w porzadku.
Tak wiec bede musiala prosto z lotniska, udac sie 3 wrzesnia do
szkoly na rozpoczecie roku szkolnego. Najgorzej, ze wszyscy beda
wypytywac jak bylo a ja nie bede mogla im powiedziec prawdy, ze
tak sobie bo i tak mi nie uwierza. Wszyscy maja takie beznadziejne
wyobrazenie o Ameryce (ja tez zreszta takie mialam) i nie zmienia
go dopoki sami nie doswiadcza tego i nie stwierdza, ze to jedna
wielka bzdura. Wiem, ze masz zamiar wybrac sie tu w niedalekiej
przyszlosci.