Od samego poczatku, obie rosjanki nie wspolpracowaly ani ze mna ani z Sonja, ktora ma pod soba teraz moj dzila i Jennifer, czyli Import i Traffic. Nie dzielily sie informacja. Za kazdym razem gdy cos potrzebowalysmy wiedziec to trzeba to bylo, ze tak powiem, niemalze wyciagac z nich sila kawalek po kawalku.
Prosilysmy tez, zeby kopiowaly nas przy kazdym e-mail ale zauwazylysmy, ze wcale tego nie robia. Sonja wiec zdecydowala, ze abysmy mogly byc poinformowane co sie dzieje (chodzi o biznes oczywiscie) to ich przychodzace maile powinny byc tez przekierowywane do nas. No i tak tez sie stalo oczywiscie bez ich wiedzy.
Wcale mnie to nie ucieszylo bo wystarczy ze odwroce sie na 5 minut a juz mam 20 maili ale faktycznie, dopiero wtedy zorientowalam sie ile wiadomosci do mnie nie docieralo. W momencie gdy ktoras z nich by nie przyszla, mialabym problem bo musialabym cala sprawe rozpatrywac od nowa a teraz majac ta korespondencje wystarczyloby ze zrobilabym "search" i znalazalbym wiele przydatnych informacji.
Mniejsza o to .. prywatnych listow nie czytalam bo mnie one nie obchodza, ale ...
Jednym z moich pracownikow byl Darren. Mlody chlopak, ktory wlasciwie zostal nam narzucony jeszcze przed zmiana personu, tzn przed moim objeciem Traffic i przed tym gdy Sonja przejela oba departamenty. W sumie taki niezbyt kumaty, nawet nie potrafi pisac bez bledow.
Od samego poczatku spoznial sie notorycznie. Poniewaz bardzo wazne bylo to zeby byl rano i wpisal do systemu wszystkie air shipment to wzielam go na bok i poprosilam aby przychodzil na czas. Myslicie, ze rozmowa dala jakies rezultaty? Ha ha ha juz nastepnego dnia spoznil sie o 40 min.
Za jakis czas, wzielam go wiec znowu na dywanik i spytalam, czy moze potrzebuje zmienic godziny pracy, przesunac o godzine, jesli ma problemy z dojazdem na czas to tylko powiedzial, ze nie, ze nie ma problemow. Chcialo mi sie krzycze, ze w takim razie ja mam skoro on nie majac problemu wiecznie sie spoznia ale nie. Znowu tylko poprosilam, zeby postaral sie przychodzic na czas.
Minely moze dwa tygodnie i zatrudnilysmy dziewczyne aby mu pomagala troche a miedzy innymi pomagala Jennifer. Wtedy tez Sonja rozmawiala z nim, i powiedziala mu, ze slyszy ze dobrze pracuje ale ze na razie nie radzi sobie z predkoscia, tzn ze troche wolno to wszystko jest wpisywane do systemu wiec dlatego Souha mu bedzie pomagac. I znowu wspomniala jego spoznianie sie.
Jednak glownym powodem jego zwolnienia, nie bylo spoznianie sie, ale brak szacunku dla pracownikow. Skad to sie wzielo? Nie mam zielonego pojecia jesli chodzi o Souhe, ale jesli chodzi o mnie to na pewno siedzac miedzy dwoma rosjankami nasluchal sie o mnie. Tylko kiedy? Zaraz za nimi siedzi Yokasta i ona na pewno by mi powiedziala, ze o mnie mowia a to jak sie to dziecko zachowywalo to bylo po prostu nie do przyjecia.
Ja jestem jego przelozona, wiec jesli chcialabym, zeby zrobil dla mnie copie czegos, czy nawet tylko zaniosl cos komus, to on powinien to zrobic a ja ... nigdy go o nic nie prosilam tylko o prace. W czwartek, wyslalam do niego e-mail aby sprawdzil status pewnej wysylki. Czy juz wyladowal samolot i o ktorej godzinie. Oczywiscie ja moge to sprawdzic, ale nie mam wszystkich danych to raz a dwa nie mam na to czasu i od tego jest on. Odpisal mi ze wyladowal samolot a nie o ktorej, wiec znowu odeslalam i spytalam o ktorej godzinie. Wtedy on napisal e-mail do jednej z rosjanek (ja dostaje copie ich przychodzacych wiadomosci) na ten temat. Bylo to w tonie ... czy ona nie ma dostepu do internetu i nie moze sama tego sprawdzic? czy robi to poto zeby marnowac moj czas? ... Gdy przeczytalam to sie wscieklam. Co sobie ten smarkacz, ktory nawet nie potrafi dwoch zdan sklecic, wyobraza?
Za chwile dostalam podobna kopie listu pod adresem Souhy, ktora ma mu pomagac. Celowo wiec wyslalam do niego kolejny list. Chodzilo tym razem o zamowienie ktore bedzie dopiero wyslane i mielismy kontakt do agenta w USA wiec poprosilam aby skontaktowa sie z tym agentem juz teraz i byl w kontakcie jesli chodzi o dostawe dokumentow na czas i takie tam.
Oczywisice od razu poszedl list do Marina ze slowami ... Pleaseeeeeeeeeeeeeeee Helpppppppppppp.
Nastepnie, dostal jakies dokumenty i nie potrafil sie zorientowac keidy samolot wystartowal, kiedy wyladowal i jakimi liniami .. napisal wiec list do mnie, bez zadnego hi, bez zadnego wstepu tylko ... please find out the ETD and ETa ... blah blah blah ... Moment ... kto tutaj jest czyim szefem?
Sonja gdy zobaczyla ten list w sciekla sie, zawolala go i poweidzial mu, ze jego zadaniem jest znalesc te informacje i jesli nie moze na podstawie dokumentow to ze powinien skontaktowac sie z przewoznikiem i spytac o to co potrzebuje a nie pisac do mnie. Wytlumaczylam mu, ze te wszystkie informacje ma przewoznik i ze jesli dostal dokumenty via e-mail to ma przeciez ich address i moze latwo sie od nich tego dowiedzeic bo ja wlasnie to bym zrobila.
Poszedl i zajelo mu to pare minut aby napisac list do rosjanki. Ten list przewazyl miarke. Chlopak sam siebie powiesil. Az trudno mi to napisac dokladnie co w tym liscie bylo ale cos w rodzaju ... ze jestesmy 3 "wise ladies" (zle napisane oczywiscie), czyli madrale, ze co my sobie wyobrazamy, ze on nie ma nic do roboty, ze chyba jestesmy rookies i ze kazdy chce byc managerem ... bylo tam wiecej ale nawet nie chce o tym pisac.
To bylo wystarczajace. Mozna nie lubic swojego managera jesli ma sie powod ale czy on mial powod? Nikt sie go niczego nie czepial, oprocz tego spozniania sie a i to w grzeczny sposob i z usmiechem. Chcialysmy przesunac nawet jego godziny ...
Polecial jeszcze tego dnia.
Teraz jeszcze powinna poleciec druga rosjanka (bo jedna juz sie znwolnila i wczoraj byl jej ostatni dzien) i wtedy bedzie czysty departament bez zadnych animozji. Jak mozna az tak nienawidziec kogos bez powodu. Czy to moja wina, ze ich szef zostal zwolniony a ja dostalam to stanowisko? Czy to moja wina, ze Sonja przejela caly dzial? No coz. Bedzie ciezko, ale mam nadzieje, poradze sobie.
Komentarze: 1
lalus 10/23/2005
10:44 PM
niech spadaja,na ich miejsce przyjda inni a nie ma to jak zla atmosfera w pracy.