01/15/2005: "Pierwszy tydzien"

No wiec nadszedl weekend. Przepracowalam w tym tygodniu trzy dni. Poczatki zawsze sa fajne. Troche moze bywaja stresujace ale to jeszcze nic. Wszyscy w biurze sa jak na razie mili. Musze przyznac, ze milo mnie przyjeli, pamietaja moje imie ... co jest bardzo mile i w ogole jest spokojnie i przyjemnie. Slyszalam od Sonji oczywiscie o paru osobach, ktore daja sie we znaki ale jeszcze nie mialam okazji ich poznac.

Najfajniej to bylo jak taka jedna dziewczyna (azjatka) w srode uslyszala jak Yokasta przedstawia mnie komus tam i podeszla do mnie i z ogromnym entuzjazem wypowiedziala moje imie i powiedziala ze slyszala wczoraj ze bede tu pracowac i ze mnie wita w firmie. Bylo to bardzo mile. Dwa dni pozniej zobaczyla mnie na korytarzu i powiedziala "Hi Agata" a mi zrobilo sie glupio... bo ja wcale nie pamietam jej imienia.

Yokasta, to mloda hiszpanka, ktora mnie uczy. Jest bardzo mila i ma cierpliwosc. Ciekawe na jak dlugo jej tej cierpliwosci starczy :).

No wiec ludzie sa bardzo mili, ale warunki pracy sa niezbyt ciekawe. Jest przede wszystkim bardzo ciasno. Jak tylko troszke odsune sie od biurka (co wcale nie jest biurkiem) to stykam sie plecami z Darina (rosjanka pracujaca w Traffic Dept.). Co do tego biurka ... to go nie mam bo jest to jedno dlugie biurko przy ktorym siedza cztery dziewczyny (razem ze mna). Miejsca jest niewiele, musze sie troszke odsuwac zeby nosem nie dotykac monitora. Toalety ... zeby sie spokojnie wysiusiac to trzeba znac joge i sie dobrze nagimnastykowac ... nie mowiac o tym, ze nie ma mowy o tym aby usiasc ...

Jednak zastanawiam sie nad tym wszystkim i skoro sa tam ludzie ktorzy pracuja juz dlugo to znaczy sie, ze nie jest tak zle :). Cos musi byc dobrego ... i zapewne jest to tez wlasnie ta mila atmosfera. To jednak jest bardzo wazne.