No i sloneczko sie przebilo w koncu przez te chmury. I cale szczescie bo juz mi sie w duszy robilo jeszcze czarniej, smutno, ponuro i spiaco. Wczoraj przyszlam do domu, sprawdzilam poczte, poczytalam ksiazke ... zachaczylam na moment o poranny czat i ... poszlam spac. Beznadziejna deszczowa egzystencja z ponurym wyrazem twarzy.