Przylecialy do mnie motyle. Musialy byc bardzo zmeczona bo lecialy 558 km ale dolecialy i znalazly u mnie schronienie. Znam je dobrze. Lubie gdy sa chociaz wcale nie tak czesto sie pojawiaja. Nigdy nie wiem kiedy przyleca, tak nieoczekiwanie sie pojawiaja. Odchodza w rozny sposob. Czasem cichutko przestaja trzepotac skrzydelkami wprowadzajac mnie w smutny nastroj a czasami po prostu zegnaja sie ze mna i odlatuja zawracac spokoj komus innemu.
Chcialabym, zeby zostaly chociaz przez zime ... bo maja to do siebie, ze rozgrzewaja od srodka, dodaja slonca i radosci. Pieszcza, laskocza od wewnatrz i przywoluje usmiech na usta. Ech te moje motylki.