Na ulicy panowal ogolny balagan. Do 8 aleji nie bylo jeszcze tak zle, ale juz dalej chodniki byly pelne przechodniow, szczegolnie przy Penn Station, i nie mozna bylo sie przecisnac. Wiekszosc szla ulicami i tylko usuwala sie z drogi dla nielicznych samochodow. Doszlam do Madison Ave. i zaczelam rozgladac sie za przystankiem autobusu, ktory jedzie w moje strony. Jest, ucieszylam sie i szybko zaczelam schodzic w dol aby odnalezc koniec kolejki ... nie bylo go widac.
Kolejka posuwala sie bardzo wolno mialam wiec czas obserwowac ludzi i to co dzieje sie na ulicy. Na skrzyzowaniu tuz przed nami, najpierw jeden a potem drugi starszy pan w cywilnym ubraniu, zajeli sie kierowaniem ruchu. Musze przyznac, ze szlo im to bardzo zgrabnie.
Stojacy w kolejce, pilnowali sie nawzajem. Po mniej wiecej pol godzinie, gdy przesunelam sie mniej wiecej o 2/3 do gory podeszla do mnie jakas kobieta i zaczela o cos pytac. Pytania zmienily sie w rozmowe, ktorej szczerze mowiac nie mialam ochoty prowadzic ze wzgledu na moj bol glowy wiec kobieta ta przestala zadawac pytania ale nie odeszla. Gdy kolejka zaczela sie nieco przesuwac, szybko mozna bylo wywnioskowac, ze ta wlasnie kobieta w ten oto wlasnie sposob chciala wkrecic sie do kolejki. No ale kolejkowicze sa czujni ... i wyslani ja na jej miejsce na koncu.
Moze byc? Tak? to ide do pracy :)
Komentarze: 3
Agatka 09/18/2003
03:56 PM
a kim jestes? b ardzo jestes niecierpliwy/a c zemu tak anonimowo d uzo pisac nie mam czasu e eee ide dalej pracowac :)
a 09/18/2003
02:41 PM
czekam...;-)
Giordano 09/17/2003
04:42 PM
NO PEWNIE, IDZ ZARABIAC KASE, A NIE TRACISZ CZAS PRZY KOMPIE ;-)