No wiec Zbyszek przed chwila zadzwonil i bardzo niechetnie deklarowal na poczatku ze przyjedzie. Powiedzialam mu, ze juz myslalam, ze o mnie zapomnial i, ze zamowilam taksowke, wiec chwycil sie tego jak deski ratunkowej. Oczywiscie nagle w samochodzie zaczelo mu skrzypic a poza tym przypomnial sobie, ze on bardzo nie lubi jezdzic. Stanelo na tym, ze bede pewniejsza z ta taksowka. A przeciez nie chodzilo mi o pewnosc, tylko o to, ze ktos by ze mna byl, odwiozlby mnie a nie odwozilabym sie sama.