Czytalam wczoraj pewna ksiazke i w sumie jednym, a wlasciwie glownym watkiem byla ... jak zwykle :) milosc. I znowu, po raz kolejny, zastanawialam sie, czy ktos kto pisze takie ksiazi, kto robi filmy w stylu "Sweet November", czy te osoby przezyly takie wlasnie prawdziwe, niesamowite milosci. Cos takiegi, co nie pozwala sie skupic na innym, co powoduje, ze tylko to ma sens, ze ma sie wrazenie, ze nic innego wczesniej nie moglo byc milosci i nic wiecej nie bedzie, ze .... no wlasnie nie wiem. To chyba nie jest mozliwe. Nie na prozno mowi sie, ze to tylko film, lub tylko ksiazka, wytwor czyjejs wyobrazni. Czy to naprawde tylko cos, co chce sie przezyc? Chyba najlatwiej napisac o czym co sie przezylo, wiec moze?
Zawsze po przeczytaniu takiej ksiazki czy obejrzeniu filmu, wiele mysli glebi sie w mojej glowie. Zastanawiam sie wtedy, nie tylko czy jest to mozliwe, ale rowniez, czy mozna az tak bardzo sie zatracic. Mysle, ze glownym skladnikiem sukcesu jest ... wzajemnosc. Coraz czesciej dochodze do wniosku iz w wiekszosci moich zauroczen, pomijajac moze jakies zauroczenie ze szkoly podstawowej czy liceum, dawalam z siebie tyle ile ktos mi dawal. Cos na zasadzie cos za cos. Jesli czulam, ze obiekt moich uczuc lubi mnie troszke bardziej, ale tylko tyle, to ja tez lubilam go troszke bardziej. Jesli nie czulam, ze jest w stanie dac mi wiecej to jakby sama nie potrafilam tego z siebie wykrzesac a przeciez nie powinno byc tak. Chyba nie powinno. Jesli sie kogos kocha to nie dlatego, ze ten ktos kocha Nas tylko dlatego, ze ... no wlasnie dlaczego? Kocha sie za nic? Moze to ja uzbroilam sie w taki maly mechanizm, ktorego zadaniem jest bronic mnie i moje uczucia i to wlasnie ten mechanizm dawkuje je w zaleznosci od sygnalow wysylanych od obiektu moich zainteresowan? Hmm... czy potrafie jeszcze dac z siebie wszystko nie oczekujac w zamian niczego, zaryzykowac i zainwestowac nie majac czarno na bialym gwarancji, ze moja inwestycja przyniesie jakiej korzysci? Czy umiem nie majac pewnosci zatracic sie w tym wspanialym uczuciu jakim jest milosc tylko po to, aby miec przyjemnosc z samego dawania? Chyba nie.