Zabralam sie za malowanie ostatniej sciany w mojej sypialni. W piatek dokupilam farbe i nakladke na walek a dzisiaj rano zabralam sie do malowania. Bylam bardzo zadowolona bo dokupiona farba idealnie pasuje do poprzedniej a balam sie, ze moga nie wymieszac tak samo i bede miala problemy.
Pomalowalam 1/3cia ciany a tu nagle, na samym srodku do walka przykleilam sie poprzednia farba i .... przerazilam sie. Oderwalam od walka farbe i patrze na moja sciane z przerazeniem. Wzielam szpachelke i zaczelam zdrapywac odchodzaca farbe i ku mojemu wiekszemu przerazeniu nie widze konca. :(.
W koncu wszystko zdrapalam, usiadlam i zalamalam rece. Spytalam slima jak to zrobic, nawet zadzwonilam do Waldka, bo on w koncu tym sie zajmuje. Obaj doradzili mi Compound. Szybki prysznic i zasuwam do sklepu. Pan w sklepie dal mi wiaderko tego compound, primer i jeszcze obnizyl cene na wieksza szpachelke. Doradzil tez, abym wyrownala sciane papierem sciernym jak juz ten compound wyschnie.
Wlasnie to zrobilam i caly pokoj mam dokladnie zapylony. Sciana wyglada jako tako a nawet niezle. Zobaczymy jak bedzie wygladala po malowaniu. Juz mam ochote ja malowac ale pan w sklepie poradzil wstrzymac sie z malowaniem do jutra tak wiec sie wstrzymuje :). Na razie zabiore sie za "odpylanie" czyli sprzatanie pokoju z tego okropnego pylu, ktory tak latwo sie roznosi.
Musze przyznac, ze gdy zobaczylam ta odchodzaca farbe to naprawde bylam przerazona. W koncu mialo to byc tylko malowanie pokoju a nie remontowanie ale teraz przynajmniej mam kolejne doswiadczenie i i nie bede sie juz bala, jak bedzie potrzeba, gdzieniegdzie zatynkowac sciane :).