Moj horoskp na nowy rok (w magazynie Claudia) dawal mi ogromne nadzieje na jakies zmiany. Mialy to byc zmiany na duza skale. Na stronie nr 92, 1-szego wydania Claudi w roku 2003 znalezc mozecie nastepujace slowa:
"Bedzie to dla Ciebie rok dokonywania wyborow. W tym roku zblizysz sie do swego idealu ale aby tak sie stalo, trzeba bedzie pozegnac sie z niektorymi ludzmi, ktorzy wiwieraja na ciebie negatywny wplyw, przestawac bywac w niektorych miejscach. Moze czeka Cie az tak powazna decyzja, jak przeprowadzka i zapuszczenie korzeni w nowym miejscu?"
a dalej ..
"Takze w milosci ten rok bedzie czasem szukania pewnosci i dokonywania wyborow. Jesli podobalo Ci sie kilku mezczyzn, w koncu zdecydujesz, ktory z nich jest ci najblizszy" ... Gwiazdy spowoduja takze, ze u niektorych pan Rakow odezwa sie instynkty macierzynskie."
No wiec taki mam horoskop, a tu pewen Grzes z Chicago, ktorego poznalam gdzies w necie pare dni temu, i ktory wyznal mi milosci i zapragnal byc ojcem moich dzieci, ktory planowal moja przeprowadzke do Chicago (wszystko jak w horoskopie) nagle wczoraj, gdy ja spalam, doszedl do wniosku, ze nie jest mnie wart i, ze musi odejsc aby nie cierpiec. I tak w gruzach runely moje nadzieje ;( a juz spiewalam sobie ... juz mi niosa sukienke z welonem.