Wczoraj wieczorem poszlam na rolki. Juz tak bardzo tesknilam, ze mimo iz moja noga jeszcze mnie boli, to zdecydowalam sie na pol godzinki "rollkowania". Tak fajnie bylo znowu pojezdzic na rolkach. Jak zwykle rozmawialysmy sobie o wszystkim i o niczym gdy obie zobaczylysmy idacego pana Krzysztofa. Udalysmy, ze go nie widzimy ale ja mialam wrazenie, ze niesie w rekach rolki. Beata troche sie zdziwila tym bardziej, ze to cos co niosl pan Krzysztof bylo w kolorze czerni i odblaskowego pomaranczowego koloru. Jak sie pozniej okazalo byly to faktycznie rolki.
Nie wypadalo nam go unikac wiec zdecydowanie podjechalysmy do niego i milo sie przywitalysmy. Pan Krzysztof tez byl mily i staral sie za nami nadazac. Cieszyl sie, jak powtorzyl to wiele razy, ze moze nas podpatrzec bo tak sobie swietnie radzimy. Szczerze mowiac to i on sobie niezle radzil i powtarzal, ze bardzo mu sie to podoba i teraz bedzie czesciej przychodzil. To akurat nie ucieszylo mnie, tym bardziej, ze wypytywal sie kiedy my przychodzimy. Raczej wole nie spedzac mojego czasu na relax w towarzystwie pana Krzysztofa.
Dzisiaj rano na szczescie nie zobaczyl, ze wychodzimy na rolki, albo moze bylo dla niego jeszcze zbyt wczesnie bo spedzilysmy czas w parku same. :)
Tak jeszcze zastanawiajac sie, to doszlysmy do wniosku, ze pan Krzysztof stara sie wyczuc sytuacje. Zreszta odkad pozbyl sie Adama z piwnicy, to jakby czuje sie bezpieczniej bo juz az tak bardzo sie nie kryje. Czasami nawet parkuje samochod przed domem, a dzisiaj nawet opala sie na tarasie.