Bylam juz na "wzrok" ze tak powiem domu, gdy zobaczylam, ze tuz przed drzwiami glownymi, na wysokosci domu w ktorym mieszkam, stoi samochod policyjny. Dochodzac blizej zobaczylam, ze drzwi wejsciowe sa otwarte. Pierwsza mysl ... policja u Yvety. I tak bylo.
Szybko weszlam do siebie i ucho do drzwi dzielacych nasze apartamenty. I co slysze? Policjant zdaje sprawozdanie do kogos przez swoje radio, ze wlasciciel wszedl do mieszkania bez pozwolenia i ze jakies rzeczy sa w pudelkach w kuchni na podlodze. Nie bardzo slyszalam wszystko bo zdaje sie przeszedl z korytarza do pokoju albo moze wlasnie kuchni. Gdy tylko uslyszalam, ze wyszedl popedzilam do Yvety.
Okazalo sie, ze Yveta wrocila do domu i zastala zamiast szafek w kuchni, jakis brudny dywan wiszacy na scianie. Otorz pan Krzysztof wszedo do jej mieszkania bez pozwolenia, pozdejmowal wszystkie szafki w kuchni, wszystko co w nich bylo spakowal do dwoch pudel i w miejsce szafek zawiesil stary smierdzacy dywan. Jaki byl tego cel? Doszlysmy do wniosku, ze w ten sposob chcial zmusic Yvete do szybszego wyprowadzenia sie. Otoz pod koniec kwietnia uzgodnili, ze Yveta wyprowadzi sie z koncem maja, ale w poniedzialek juz byl u niej i kazal jej sie wyprowadzac do konca tygodni bo jego malzonka wraca ze szpita (psychiatrycznego zapewne). Yveta oczywiscie sie nie zgodzila, grozila mu nawet policja jesli bedzie wchodzil do jej mieszkania. Tego najwyrazniej pan Krzysztof nie wzial sobie do serca. A powinien.
Gdy do Yvety zadzwonil chlopak i ja tam jeszcze nastawial co ma zrobic, ja poszlam do domu. Ledwie zamknelam za soba drzwi, gdy zapukala Beata. Gdy jej powiedzialam co sie stalo i, ze Yveta na nas czeka bo ma jeszcze do niej przyjsc detektyw to wcale nie czekalysmy tylko znowu polecialysmy do Yvety. Dowiedzialysmy sie jeszcze, ze calkiem niedawno pan Krzysztow odwiedzil osobiscie miejsce w, ktorym Yveta mieszkala poprzednio i wypytywal sie onia. Oczywiscie ludzie z ktorymi mieszkala zadzwonili do niej. Tego samego dnia, Yveta kupila sobie duze lozko (Queen size - takie jak moje) po czym zaraz wieczorem miala na drzwiach karteczke, ze dlaczego i po co ona sobie kupila takie duze lozko, przeciez to nie jest mieszkanie na takie duze lozko, czy ona zamierza tam kogos przyjmowac? Cos w tym rodzaju. Yveta trzymala ta kartke ale dzisiaj jakos dziwnie nie mogla jej znalezc, po czym Beata jej przypomniala, ze wczoraj przeciez jej pokazywala ....
Pamietasz Yvetko, gdy siedzialysmy wczoraj na stolkach w kuchni, ktorych teraz nie ma, przy szafkach kuchennych, ktorych teraz nie ma, gdy podgrzewalas wode na kuchence elektrycznej, ktorej teraz nie ma ... to pokazalas mi ten list i zostawilas go na stole w kuchni.
Obie doszly do wniosku, ze pan Krzysztof zabral ten list po tym jak Yveta mu powiedziala, ze jesli bedzie jej zostawial takie kartki to ona je wszystkie zaniesie na policje.
Przyszedl detektyw, przystojny zreszta, wiec ja i Beata zmylywsmy sie. Gdy detektyw poszedl, Yveta idac do mnie zachaczyla o Beata i znowu spotkalysmy sie, tym razem u mnie. Kolejny wniosek to taki, ze facet najwyrazniej zabierajac praktycznie cale wyposazenie kuchni Yvety, chce ja w ten sposob zmusic do wyprowadzenia sie, po czym otworzyc drzwi dzielace nasze apartamenty i wynajac jeden dwusypialniowy jako calosc (stad ta likwidacja kuchni bo przeciez u mnie jest duza kuchnia z prawdziwego zdarzenia). No coz, ciekawe kiedy ja sie o jego zamiarach dowiem.
Jedno jest pewne. P. Krzysztof w swojej glupocie i pewnosci, nie sadzil a moze tylko nie wierzyl, ze Yveta zadzwoni po policje, a ja bardzo sie ciesze, ze tak sie stalo bo sama czekalam az bede miala dowod na to, ze wchodzi do mojego mieszkania. Chcialabym zobaczyc jego mine, gdy znajdzie w drzwiach wizytowke, ktora zostawil mu odchodzac ten detektyw.
Komentarze: 1
jarek s 05/09/2002
04:38 AM
...hmm... Krzys ma duze problemy z przestrzeganiem prywatnosci, poszanowaniem cudzej wlasnosci i dotrzymywaniu umow(umowa slowna jest tak samo wiarzaca jak pisemna).