Wiec jestem na plazy. Jest super pogoda. Nie jest wilgotno i temperatura jest w sam raz (26C czyli 78F). Ludzie powoli zaczynaja sie schodzic ale jeszcze jest dosc luzno. O 11:00 AM zadzwonilam do Marleny ale jeszcze spala. To jest dopiero lenisto zeby w taki ladny dzien spac. Niektorzy to przespia polowe swojego zycia. A jest udowodnione, ze im dluzej sie spi, tym bardziej sie chce spac. Zupelnie nie rozumiem takiego marnotrastwa :).
Nigdy nie mialam problemow ze wstawaniem rano, nawet lubie rano wstawac, bo dzien jest wtedy taki ladny. Lubie ranki, wczesne ranki szczegolnie w weekendy gdy wiekszosc ludzi nie wstaje rano i jest na dworzu tak pusto. Moze nie tutaj bo Nowy York zawsze tetni zyciem, ale gdy mieszkalam jeszcze w Polsce to przyjemnoscia bylo wstac w sobote raniutko i wyjsc na dwor :). Cudowne, szczegolnie latem gdy sloneczko nie rozgrzalo jeszcze powietrza, lekki wiaterek, spiew budzacych sie ptakow, szelest budzacych sie do zycia drzew hihi, na ulicach malo samochodow, gdzieniegdzie jakis pan z pieskiem ... cisza i spokoj.
Mam to po tacie, takie ranne wstawanie. W naszej rodzinie rannymi ptaszkami bylam i ja i moj tato. Moj brat i mama zawsze ogromnie marudzili gdy musieli rano wstac. U Rafala w pokoju budzik mogl dzwonic i dzwonic a ja mialam swoj wewnetrzny budzik, ktory budzil mnie zanim ten prawdziwy rozdarl sie na caly glos. Ech...
Marlena oddzwonila do mnie o 11:30 am i nie wierzyla, ze jestem na plazy :). Powiedziala, zebym dala jej znac gdy wroce to przyjdzie sprawdzic czy sie opalilam. Niedowiarek.
Ide poplywac.
Pewnie bedzie zla, ze nie chcialo jej sie jechac, tym bardziej, ze woda jest tak ciepla jak w zeszlym tygodniu. Siedzialam w wodzie chyba z pol godziny jesli nie dluzej bo akurat sie zachmurzylo. Az niesamowite, ze w oceanie woda moze osiagac taka temperature.
Sloneczko nasze rozchmurz buzie, bo nie do twarzy Ci w tej chmurze .... o posluchalo :) i bardzo dobrze bo musze wyschnac przed powrotem do domu.
Jest tak przyjemnie i tak uspokajajaco i usypiajaco szumia fale i tylko czasami ten spokoj przerywa hul przelatujacych samolotow ... gdzie leca? Na pewno nie do Polski, nie o tej porze, a szkoda
Coraz trudniej mi sie pisze. To smieszne, ze czlowiek odzwyczaja sie pisac w swoim jezyku. Naprawde. Jakos literki juz nie wychodza tak ladniej jak kiedys, juz jakos niezgrabnie a po jakims czasie to nawet reka zaczyna bolec. Zauwazylam, ze nie mam takich objawow gdy pisze po angielsku. To chyba dlatego, ze inaczej sie zestawia litery, chyba latwiej je razem polaczyc.... nic dziwnego, od pierwszej klasy w szkolach ucza pisania bez odrywania reki od papieru, literki sie ze soba lacza i w sumie jakos wlasnie latwiej niz w polskim. A czy w Polsce tez ucza takiego pisania? bez odrywania? Juz nie pamietam :).
Chyba zaczynaja mnie troszke piec plecy, mysle, ze czas sie zbierac. Znowu niecale 2 godziny droga do domu. To troche za dlugo, tym bardziej ze subway'em. Rano czlowiek pelen energii i ochoty, na plaze, na plaze :), zupelnie inaczej sie jedzie, gorzej gdy trzeba wracac. :) Ale moze zasne w pociagu, to nie byloby takie zle, byleby tylko sie obudzic w odpowiednim momencie i nie przegapic stacji :).