07/16/2001: ""Wyprawa" nad ocean"

Od jakiegos juz czasu Marlena usilnie namawiala mnie na wypad nad ocean. Jak do tej pory nie bylo za bardzo kiedy. W sobote o godzinie 10 rano, Marlena wykazywala pelen entuzjazm, ktory po godzince juz nieco zmalal, a po nastepnych paru minutach mowila, ze nie chce jej sie isc bo sie czasami chmurzy ... bo jej sie chce spac ... marudzila tak chyba do 2:30 w koncu ... postawilam sprawe jasno i ... jedziemy na zwiady. No wiec pojechalysmy w sobote na zwiady :) i doszlysmy do wniosku ze Rockaway Beach nam nawet odpowiada. :) Nastepnie byly negocjacje :)

Ja zaproponowalam, ze w niedziele nalezy wybrac sie dosc wczesnie i wstepnie ale dosc zdecydowanie podalam godzine 7 rano jako godzine "zbiorki" :). Nie przeszlo to bez "krzykow", "wrzaskow" i grozb :). Naprawde! Marlena chciala mnie zabic gdy ja obudze o 7ej rano. Powiedziala, ze zgodzi sie na 8:00. Jak przystalo na targujacego sie, rzucilam 7:30 ... po czym zaczelam "wykladac" swoje racje czyli ..., ze prognoza pogody przepowiada zachmurzenie po godzinie 12:00, ze rano nie bedzie takiego tlumu .... stanelo na tym, ze o 7:00 sie spotykamu na robienie kanapek i na pakowanie sie. Tak wiec sie stalo.

Wstalam raniutko, szybki prysznic i do Marleny. Marlena zaproponowala, ze powinnysmy zabrac ze soba po trzy kanapki. Zrobilam wiec 6 slicznych kanapeczek z szynka, serem i salata az Marlenie slinka leciala :). Zapakowalysmy 4 butelki wody sodowej, jakies brzoskwinki, sliwki ... Marlena oczywiscie swoje chrupki karmelowe i marshmallow ... Nawet nie zastanawialysmy sie kiedy to wszystko zjemy. W koncu wyjechalysmy. Dotarlysmy na miejsce o godzinie cos kolo 9:30. "Zachaczylysmy" po drodze o sklep w ktorym kupilysmy duzy parasol plazowy i ... jeszcze kawaleczek plaza zeby z dala od glownego wejscia i tlumu i rozlozylysmy reczniki.

A teraz moze troche w skrocie bo cos za dlugo juz tu jest. No wiec przed godzina 3:00 (15:00) mialysmy jeszcze w naszej "chlodziarce" po jednej kanapce, dwie butelki wody i prawie wszystkie owoce. Smialysmy sie same z siebie, ze wybralysmy sie jak na caly dzien. Ale teraz juz wiemy na co nas stac :). Acha i jeszcze troche za bardzo czesto smarowalysmy sie olejkiem z ochraniaczem (30 SPF) bo tylko odrobine nas zlapalo slonce, prawie wcale. Marlena nie "spalila" sie wcale nawet w tych miejscach gdzie zapomniala posmarowac sie olejkiem bo juz sie w polsce opalala (pod lampami) natomiast ja, "blada twarz", w miejscach gdzie zapomnialam posmarowac sie olejkiem jestem czerwoniutka i az mnie piecze. Teraz wiem o ktorych miejscach nie zapominac, chociaz ja i tak sie opalam od wielkiego swieta. :)