No i bylam dzisiaj w pracy o 7:14 am, az Karla, ktora zawsze przychodzi o tej porze bo wczesniej wychodzi, byla zaskoczona. O malo nie dostala ataku serca hihi gdy mnie zobaczyla. Najpierw oczywiscie w skrocie opowiedziala mi o swoich problemach z ulatniajacym sie gazem, a raczej z ConEdison i dziura jaka wykopali jej na chodniku z boku domu. Potem, zwawo, z zapalem, zabralam sie do mojego nieszczesnego raportu. Wszystko wydawalo sie isc gladko do momentu gdy dwie zawierajace bardzo duzo informacji, tabelki, nie chcialy sie poprawnie polaczyc. Probowalam na rozne sposoby i nic. W koncu od nowa zabralam sie za wyciaganie danych i tak ustawianie filtrow i pol. Wydawalo mi sie, ze juz lepiej nie mozna..... ale file sie okazal za duzy na "zasejwowanie" go jako excel file wiec trzeba bylo z koncowka .dbf. I od nowa import do mojej database i od nowa laczenie tabalek i ... znowu cos nie tak :(.
Niestety nie moglam nawet zostac dluzej zeby nad tym pracowac ale ... bede sie meczyc w poniedzialek, pewnie tez raniutko sie pojawie i "wystrasze" Karle :)