Czwartek jest dziwnym dla mnie dniem :) bo niby sie ciesze, ze tuz za rogiem jest piatek (w piatek pracuje tylko do 2:30) to jednak caly dzien przede mna i ciezko sie skoncentrowac, gdy cala dusza i cialem jestem juz "piatkowa" :). To tak jak Piatek dla wielu. Piatek dla mnie to tylko juz namiastka Czwartku ... to samo zniecierpliwienie ... to samo spogladanie na zegarek ... czy juz 2:30?
Dzielnie jednak walcze z Czwartkowym zniecheceniem, tak jak z Poniedzialkowym ociaganiem sie :). Jak? Mysle o samych przyjemnych rzeczach i wcale nie tych ktore moga wydarzyc sie w weekend tylko wlasnie o tych ktore moga wydarzyc sie w Czwartek lub Piatek :)