Juz nie wiosna, to lato ... , to juz nie to sloneczko, ktore niesmialo piesci promyczkami, to lato ..., to juz dziewczeta w bardzo skromnych ciuszkach, to lato ...
A ja tak lubie wiosne. Lubie przyjemne orzezwiajace powietrze rano, ktore dopiero czeka na swoja porcje ciepelka. Lubie gdy po poludniu sloneczko mnie rozgrzewa a jeszcze chlodny wiatr ochladza. Nic na to nie poradze, ze tak lubie wiosne. Moze jeszcze wroci.
Musi wrocic ... wiosna ... ja sie jeszcze nie zdazylam zakochac!
Na jesien moze kochanie zostawic, bo lepszym bedzie i nie tak ulotne, jak zapach ktory zabic moze spalin zadyma lub niewrazliwe cialo. Jesien wytrwale deszczem obmyje troski o to co ulotne i niecodzienne, a trwalszym chcialoby sie by zostalo. Zahartuje przymrozkiem uczuc i zabezpieczy od tragedyji co swieze pedy wiosenne zmozic moze. A tak w ogole to byc zakochanym zawsze mozna bez wzgledu na pore. Co maja powiedziec na plutonie?